Stacja 1
JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY
Wstajemy. Ciężko brodzimy w cieniu
Każdy Judasza ma na ramieniu
Judasz nas dziobem uderza w szyję
I milczkiem sprawdza jak serce bije
I ostrzy pióra, i łyka ślinę
I pleśń wyczuwa, sen i padlinę
Pomoż nam Boże, bo upadamy
Gdy nas zaciska swymi skrzydłami
Rośnie, tłuścieje sobie na chwałę
Chce byśmy byli z nim jednym ciałem
Jezus staje przed Piłatem. Ten fakt budzi nasze wątpliwości jak również medialną, sensację. Czy Oskarżony jest wiarygodny i prawdziwy, skoro Jego Królestwo nie jest z tego Świata?
Chrystus pogrąża się w mroku, zamyka oczy przed ziemskim prawem, gdyż wie, że nie jest podsądnym, lecz Sędzią Niebieskim, który ponownie przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Będzie Boskim Sędzią, dobrym i naturalnym jak słońce, w przeciwieństwie do Piłata, któremu przyświeca sztuczny blask reflektorów, aby wszyscy widzieli, jak obmywa ręce z krwi Baranka.
Stacja 2
JEZUS BIERZE KRZYŻ
Ten Człowiek szedł tak ciężko i z taką pokorą
Jak Bóg, co nie mógł grzbietu rozprostować
Bo niósł belkę ciosaną żołnierskim toporem
I zaczynała się droga krzyżowa
Ten Człowiek szedł tak cicho -
jakby nie oddychał
Słyszał jak w radio radośnie szeptano:
Że się nauczył myśleć a więc już nie słychać
Co myśli. A jak myśleć? - Właśnie nauczano
Dziennikarze go w zęby bili mikrofonem
I pytali: - Człowieku, czyś zadowolony?
I wdzięcznie się o krzyża belkę opierali
I gadali: - Choć trudno, lecz idziemy dalej...
Ten człowiek szedł tak ciężko i z taką pokorą
Aż reporterów wzięło lekkie obrzydzenie:
- Bo skąd się takie gęby zapocone biorą
- Skąd grzbiety nadpęknięte, głupawe spojrzenie?
- Cóż, tępe życie. W stajni się narodził
Z osłem i wołem gadał. Co dzień jak co dzień
Na grzbiet mu ciężar zwalisz, niesie,
nawet nie wie
Jaka się kryje siła w tym krzyżowym drzewie
- Zapomniał pewno o czym dawniej gadał
I nie przypomni, co przyjaźń, co zdrada
Zapomniał jak go bito i jak go sądzono
Niech teraz swoje niesie gdzie mu pozwolono
Ten, który rozpoczyna Golgotę wraz z dwoma przestępcami, jest Bogiem, a mimo to pokornie bierze na ramiona swój krzyż. Niech więc weźmie również nasze krzyże: kule
i protezy wspierające ciężar ludzkiego kalectwa.
Przez ciężar krzyża Jezus staje się podporą ludzi cierpiących i dokonuje cudu ich uzdrowienia.
"... w Jego ranach jest nasze zdrowie" (Iz,53,5)
Stacja 3
JEZUS PO RAZ PIERWSZY UPADA
Niósł belkę. Upadł. Dyszy przed nami
A my spłoszeni, nieprzygotowani
Udajemy - nic nie widzimy
Jest niedziela. My, pięknie ubrani
Do kościołów bardzo się śpieszymy
Gdzie czcigodne śpiewając pieśni
Razem z Bogiem bezpiecznie jesteśmy
Bóg nasz tam jest. Więc mówiąc szczerze
Na ulicy
Nie może leżeć
Jesteśmy zdziwieni i zrozpaczeni Chrystusową słabością i brakiem anielskiej interwencji.
Odwracając oczy od tego poniżenia nie dostrzegamy w nim znaku słońca. Ślepi i wystraszeni zapieramy się Odkupiciela, wciąż powtarzając słabość Piotra - Opoki Jego Kościoła.
Zapominamy, że "Bóg wyprowadzi zbawienie ludzkości z upadków Chrystusa pod krzyżem". (Kard. K. Wojtyła, Rekolekcje w Watykanie 1976 r.)